06.03.2016
Luthor
32, Gliwice, Poland

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To zdanie pasuje jak ulał do albumu Luthor, w którym patrzymy na Supermana oczami tytułowego bohatera.



Wchodząc w świat popkultury, dziecko kojarzy Supermana przede wszystkim jako obrońcę sprawiedliwości i dobra, człowieka walczącego w imię tych wartości. Każdy choć raz w życiu chciał nim być. Z biegiem lat dziecko staje się nastolatkiem, a potem człowiekiem dorosłym (niektórzy tylko według metryki, ale to inna kwestia) i jego punkt widzenia na pewne sprawy ulega zmianie. Świat czarno-biały zyskuje odcienie szarości. Tak jest też w kwestiach fikcyjnych, literackich, m.in. z Człowiekiem ze stali. Nie skupiamy się tylko na jego działaniach ku dobremu, ale dostrzegamy też potencjalne zagrożenia. I właśnie na tych drugich koncentruje się Lex Luthor.

Lex Luthor w interpretacji Briana Azzarello jest człowiekiem nastawionym na polepszanie świata, dawanie ludziom sił do dalszego rozwoju, wznoszenia się na kolejne, wyższe poziomy. Daje ludziom Nadzieję, która w tej powieści została wybitnie spersonifikowana. Syn Kryptona to dla niego zagrożenie – nie dostrzega jego „ludzkiej” strony, uważa go wyłącznie za kosmitę, który w każdej chwili może zmienić swoją misję z ochrony Ziemi na władanie nią. Jedyna gwarancja, że tego nie zrobi, to jego słowo. A ja mówię, że jego słowo to za mało – te słowa skierował do Bruce’a Wayne’a podczas wizyty w Gotham. Spotkanie obu panów jest pretekstem do uwypuklenia kontrastu między nimi (nie tylko w kwestii stwora), a uzupełnieniem ich rozmowy są kadry obrazujące walkę Batmana i Supermana (tutaj wybitnie jednostronną).

Trzeba powiedzieć, że czytając kolejne wywody Luthora, my sami zmieniamy sposób postrzegania tej postaci. Nie jest to klasyczne wcielenie zła, ale osoba altruistyczna, przedsiębiorcza (co nie znaczy, że grająca w pełni fair), mająca uczucia i związane z nimi rozterki. Czytelnik jest w stanie go zrozumieć, identyfikować się z jego poglądami i, koniec końców, kibicować mu w realizacji celu. Z kolei Superman wyrasta tu na czarny charakter. Nie tylko dzięki wypowiedziom szefa LexCorp, ale też dzięki oczom Kal-Ela, które rzadko kiedy nie są czerwone od jarzącego się lasera oraz jego… małomówności (w całym albumie wypowiada łącznie pięć słów).

Osobny akapit należy się warstwie graficznej autorstwa Lee Bermejo, który współpracował z Azzarello nie tylko przy okazji Luthora. Ten album można określić jako galeria sztuki, gdzie każdy kadr, nawet najmniejszy, jest kolejnym obrazem do podziwiania. Najpiękniej wyglądają zbliżenia na sylwetki postaci i związane z tym dokładne zarysowanie zmarszczek, rysów twarzy, mięśni, a nawet pofałdowanie materiałów ubrań.

Luthor z pewnością jest pozycją godną polecenia. Tytułowy bohater obiera za misję zmianę sposobu postrzegania Supermana i po zakończonej lekturze (a nawet w jej trakcie) czytelnik – a więc człowiek, jeden z sześciu i pół miliarda podobnych do Luthora – przez chwilę zatrzyma się i pomyśli, czy ten Superman rzeczywiście jest tak nieskazitelny. Być może te rozważania przeniosą się do prawdziwego życia – czy osoba, którą uważam za swojego superbohatera, rzeczywiście jest tak doskonała? Tym też wyróżnia się dobry komiks – nie tylko warstwą graficzną czy fabularną, ale także impulsem, jaki wysyła do czytelnika i pobudza go do przemyśleń. Bo choć niektórzy komiksy lekceważą, są one elementem szeroko pojętej literatury. A literatura czerpie inspiracje z życia i na odwrót.

15 views
 
Comments

There are no comments yet.
Leave your comment, start the discussion!

Blog
Blogs are being updated every 5 minutes